O 7.00 musiałam wstać żeby na 10.00 być na lotnisku. Od samego poranka wszyscy byli bardzo zdenerwowani ( jakby to oni wyjeżdżali, a nie ja). Niby miałam lekką tremę, ale to tylko dlatego, że nigdy nie lubiłam latać sama. Na spokojnie odbyłam poranną toaletę, ubrałam się i o 8.15 siedziałam przy stole, zajadając się płatkami.
- O 8.30 masz być młoda gotowa!-powiedział brat, który zabrał właśnie moją walizkę.- Cholera! Coś Ty tam tyle naładowała?!
-Ubrania.- odpowiedziałam z lekko ironicznym uśmieszkiem.- Szczerze to jestem gotowa.- Odeszłam od stołu, wzięłam jeszcze gumy do żucia, ucałowałam mamę i po raz tysięczny obiecałam jej, że będę na siebie uważać. Mama jak zawsze przy pożegnaniach popłakała się troszeczkę.
- Nie płacz mamuś, bo się rozmażesz ! A ten tusz był drogi !
- Jedźcie już, bo się spóźnicie.- i po tych słowach opuściliśmy dom.
Po godzinie byliśmy na miejscu. Na lotnisku było pełno ludzi, ale jak zdążyłam się przysłuchać to 3/4 z nich leciała do Londynu. Na poczekalni cały czas rozmawiałam z bratem, który dawał mi rady. Nagle usłyszeliśmy głos młodej kobiety:
- Uwaga ! Proszę o uwagę ! Bardzo przepraszamy wszystkich pasażerów lotu Kraków- Barcelona. Samolot wystartuje z 30-sto minutowym opóźnieniem.- powiedziała, po czym powtórzyła to samo, lecz w języku angielskim.
- To jedź do domu i tak zaraz będę miała odprawę.- powiedziałam do Michała.
- Nie młoda. Zaczekam z Tobą, będzie Ci raźniej.- odpowiedział, po czym podszedł do mnie i mocno przytulił. Usiedliśmy na ławce. Chociaż w budynku była klima, nic to nie dawało. Był straszny upał. Po kilku minutach stanął przed nami młody chłopak. Wysoki, dobrze zbudowany.
- Przepraszam czy mogę się dosiąść ?- zapytał nieśmiało.
- Tak, jasne. Siadaj. - odpowiedziałam.- Matko ile można czekać ?!- spytałam sama siebie wkurzona.
- Lecisz do Barcelony?- zapytał.
- Tak, a Ty?
- Tak się składa, że też.- powiedział i uśmiechnął się szeroko.
- Lala to ja już pójdę i tak zaraz będziesz spadać.- wtrącił się brat
- No jasne. Leć.
-Tylko pamiętaj. Powiedz mamie, że siedziałem z Tobą do końca! I, że Cie nawet do samolotu wprowadziłem!
-O nic się nie martw!- po czym przytuliliśmy się mocno, i odszedł. A ja zostałam.
-Tak rozmawiamy, a ja się nawet nie przedstawiłem. Błażej.- podaj mi dłoń, którą uścisnęłam
- Eulalia, miło mi.
-Do kogo lecisz?- zapytał.
Zaśmiałam się.- Do Gerarda Pique.
- Do tego Gerarda?! Piłkarza reprezentacji Hiszpanii i FC Barcelona?!- jego mina wyglądała tak . --->
- Tego samego. To mój bardzo dobry przyjaciel.
-A skąd wy się znacie?
- Z supermarketu.- zaczęłam się śmiać.- Poznaliśmy się przy stoisku z owocami, w tym samym dniu, kiedy Shakira miała koncert w Polsce.
- Ale jaja jak berety !
- Wiem, że możesz mi nie wierzyć, ale na lotnisku w Barcelonie będzie na mnie czekać Geri, więc się sam przekonasz. A Ty? Do kogo lecisz?
-Do ojca.
-Mieszka w Hiszpanii?
- Tak. Moi rodzice się rozwiedli. Ja zostałem razem z rodzeństwem i mamą tutaj, a tata wyprowadził się do Barcelony, gdzie jest jedna z kilku siedzib jego firmy.
-Aha.. Przykro mi, że się rozstali. Nie powinnam była pytać, przepraszam.
- Nic się nie stało.- po tym zrobiło się nie zręcznie cicho, lecz ( Bogu dzięki) ta sama kobieta co przedtem powiedziała:
-Wszyscy pasażerowie, którzy lecą do Barcelony proszeni są do miejsca odpraw.
- To co idziemy?- zapytał Błażej.
Wzięłam swoją walizkę i torebkę i ruszyliśmy w stronę wyznaczonego miejsca. Po 10 minutach stałam już gotowa, do przejścia przez "pinkające" drzwi. Błażej stał za mną, więc nie nudziło mi się, ponieważ cały czas gadaliśmy. To o szkole, o studiach, o piłce nożnej, itd. Za bramkami czekałam na mojego towarzysza, który dołączył do mnie po paru sekundach:
-Pierwszy lot?-spytał.
- Nie, no coś Ty. Latałam już, a Ty?
- Tak samo. - do wylotu zostało jakieś pół godziny.
Po chwili mój rówieśnik zaczął jakiś temat i cały czas gadaliśmy. Było przyjemnie, fajnie się nam rozmawiało, gdy znowu ta sama miła pani kazała nam pójść w stronę płyty lotniska. Na schodach samolotu, stanęłam i powiedziałam:
-Żegnaj Polsko. Witaj Hiszpanio !- weszliśmy do samolotu i zaczęliśmy szukać swoich miejsc.
- Nie wiem czy to przeznaczenie czy tylko zrządzenie losu.- powiedział Błażej i zajął miejsce obok mnie.- Będziesz musiała się ze mną męczyć cały lot.
- Jakoś wytrzymam.- puściłam do niego oczko i zaczęliśmy rozmawiać. Gadaliśmy o wszystkim. O przeszłości, o teraźniejszości i przyszłości.
-A, że się tak z buta spytam to Ty masz chłopaka?
- Ja, że tak z buta odpowiem to nie mam. A Ty? To znaczy czy masz dziewczynę. - po mojej wypowiedzi zaczęliśmy się tak głośno śmiać, że stewardessa do nas podeszła i upomniała.
- Nie, nie mam dziewczyny i chłopaka też nie, jeżeli zmylił Cię mnie wygląd.
No tak. Bardzo ładny, delikatny chłopak. Ze starannie dopracowaną fryzurą i idealnie dopasowanymi ciuchami mógłby zmylić nie jedną osobę, ale mi nawet przez myśl nie przeszło, że on mógłby być ten tego..
Po 20 minutach strzeliłam focha na niego, ponieważ powiedział, że chociaż nie wiem co nie może uwierzyć, że lecę do Gerarda. Do tego Gerarda Pique. Wyjęłam, więc ostatnią część mojej ukochanej sagi "Szeptem", "Finale" i zaczęłam czytać. Błażej lekko się wkurzył, wyrwał mi książkę z rąk i zaczął coś po niej pisać.
- Co Ty robisz?! To jest MOJA ulubiona książka!
-To dobrze, bo w takim razie często ją otwierasz.- mówił pisząc dalej.
- I?
-I będzie Ci ona o mnie przypominać.
- Jak?
-Co trzecią stronę masz napisany mój nr telefonu.
-Chyba oszalałeś!- byłam na niego okropnie zła. Miałam ochotę go po prostu zabić.
-Poczekaj jeszcze nie skończyłem.- oddał mi książkę po 5-ciu minutach i pocałował w policzek. Zmuszałam się. Mimo tego, że zniszczył mi książkę, podniósł ciśnienie, uśmiechnęłam się.
- O już wiem jak mam Cię rozweselać!
- Bardzo śmieszne.
-Czy podać państwu coś do picia?- zapytała stewardessa, która nagle stanęła obok nas, która wyglądała tak.
- Ja poproszę sok pomarańczowy.- powiedział chłopak. - A Ty coś chcesz?
- Wodę nie gazowaną..- podała nam zamówienia i odeszła.
-Jakby czasem Ci sie nudziło to zadzwoń. Wyjdziemy gdzieś razem.
-Jasne. Masz może jakąś kartkę ?- podał mi swój notes i długopis, którym pisał po MOJEJ książce. Napisałam mu oszczędniej swój nr telefonu.- Ty też zadzwoń.
-Dzięki. Na pewno skorzystam.
-Podchodzimy do lądowania. Bardzo prosimy wszystkich o zapięcie pasów. Dziękuję.-powiedziała jedna ze stewardess.
I po kwadransie byliśmy już na ziemi. Wychodząc z samolotu o mało co się nie zabiłam, schodząc po schodach prowadzących na płytę lotniska. Dobrze, że akurat Błażej szedł przede mną to wpadłam na niego:
-Lala wszystko w porządku?
- Tak potknęłam sie tylko. - gdy szliśmy do budynku chłopak śmiał się ze mnie jaka ze mnie niezdara.- Tak! Śmiej się ze mnie !
- No dobra już przestaje.- spoważniał.
Od razu po wejściu do budynku poszliśmy w stronę odprawy, a potem po bagaże. Duża granatowa walizka, duża granatowa walizka. Powtarzałam sobie ciągle żeby tylko nie zapomnieć..
________________________________________________________________________________
No to jest jedynka. Czekam na opinie i komentarze. :)
Ależ ona miała przeżycia na lotnisku i w samolocie ;) Ja bym chyba zabiła jakby ktoś pisałby mi po mojej książce...
OdpowiedzUsuńCzekam na NN i proszę poinformuj mnir o tym w dziale SPAM na moich aktywnych blogach ;)
Buziaki ;*
Zabiłabym tego kogoś co by mi po książce pisał
OdpowiedzUsuńRozdział boski :3
Życzę weny i zapraszam do mnie :)
http.://feelstrongerthanme.blogspot.com
http://drop-me-down-to-the-dream-below.blogspot.com
Wszyscy piszą, że by zabili no -,- A tak między Bogiem a prawdą, to ja bym się ucieszyła :D Niech sb nawet kartki powyrywa hahahah co mi tam :D
OdpowiedzUsuńPoznała Gerarda w supermarkecie.. No, żesz!! Gdzie ja wtedy byłam!?
Z pewnością nie w supermarkecie hahaha... A szkoda :/ No ale dobra, żyję... Albo już nie.
Ja chcę już 2! I Gerarda !! :DD I Barcelonę *.*
Ehhh ... Pozdrawiam Cię :DD
Już lubię Błażeja :D Nie mogę doczekać spotkania z Pique :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next :D
Pozdrawiam :)
Bardzo dobry rozdział, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część ;)
Pisz szybciutko dwójkę bo zawaliste to jest! :D Nie mogę się doczekać spotkania z Pique *_* Błażej.. imię *_* http://el-tiempo-que-el-dolor-duele.blogspot.com/ zapraszam na prolog ;3 <3
OdpowiedzUsuńOna poznała Geriego w supermarkecie ?! O matko jak jej zazdroszczę ;p . Błażej wydaje się sympatyczny ; ) . Pozdrawiam i czekam na 2 ; 3 .
OdpowiedzUsuńhaha świetny rozdział czekam na następny informuj mnie tu milosc-w-barcelonie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział na http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/ licze na komentarze;)
OdpowiedzUsuń