Na kanapie siedział mężczyzna o kruczoczarnych włosach. Bez zastanowienia podniosłam parasolkę jak kij bejsbolowy i już miałam zamachnąć się, lecz ktoś złapał narzędzie i mi zabrał.
- Co Ty chciałaś zrobić ?- spytał zszokowany przyjaciel. Nagle facet, który siedział do nas tyłem odwrócił się i zmierzyłam go wzrokiem. Miał niesamowicie brązowe oczy, a na twarzy wyglądał bardzo młodo, "przecież ja go znam."- pomyślałam. Chłopak wstał. Jego podkoszulek, który miał na sobie opinał go na mięśniach brzucha i ramion, co wskazywało, że jest bardzo wysportowany. Krótkie spodenki ukazywały jego idealne łydki. "Ja Cię znam."- po raz kolejny przeszło mi przez myśl. Po kilku sekundowym zastanowieniu stwierdziłam, że to musi być on. On. Nowy nabytek FCB. Nie taki nowy, ale jeden z nowych. Przede mną stał właśnie - Alexis Sanchez.
- Co ona chciała zrobić?- spytał zaskoczony napastnik.
- No właśnie?- stali i patrzyli na mnie jak na idiotkę. No tak. Mogło to trochę dziwnie wyglądać, ale bez przesady! Ludzie ! Nikogo nie zabiłam !! Jeszcze ...
- Nie patrzcie tak na mnie ! Przecież nic nie zrobiłam !
-Mało brakowała, a byś zrobiła ! Co to miało być?!- odszukiwał odpowiedzi mój przyjaciel.
- Myślałam, że to złodzieje ! Dlaczego mi nie powiedziałeś, że z nim mieszkasz? - pokazałam palcem na Sancheza.
- Zapomniałem. Myślałem, że to będzie nie istotne.
- A tak w ogóle to to jest ten Alex Sanchiz ? Czy jakoś tak?- specjalnie przekręciłam imię i nazwisko żeby się jeszcze bardziej wkurzył.
- Alexis Sanchez, jak już coś.- wtrącił się.
- Bez różnicy.-odpowiedziałam, obojętnie nawet na niego nie patrząc.
-Jak mogłaś pomyśleć, że ja jestem złodziejem ?- spytał.- Czy ja wyglądam na włamywacza?
-Hymm.. - udawałam, że się zastanawiam.- Tak i to bardzo.
- Jesteś bezczelna!- aż mnie wcięło jak to usłyszałam.
- Przepraszam. Że co?!
- To co słyszałaś. Gerard nie ma mowy żebym wytrzymał z nią pod jednym dachem przez parę miesięcy!
- Ty ze mną? A co ja mam powiedzieć? Narcyz zasrany. Myśli, że wszystkie rozumy pozjadał, a tak naprawdę to swojego nawet nie ma. Ile on będzie tutaj mieszkał ?- zwróciłam się do przyjaciela.
- Najprawdopodobniej parę miesięcy dopóki czegoś nie znajdzie.
- To nie może szukać szybciej ?! A kim on tak wg dla Ciebie jest?
- Przyjacielem. - odpowiedział Alexis.
- Nie pytałam się Ciebie! Więc kim?
- Przyjacielem od mundialu w RPA. - powiedział Pique.
- Możecie nie mówić o mnie w trzeciej osobie?! Ja tu nadal jestem ! - powiedział czarnowłosy.
- No właśnie czuć, bo coś zajeżdżą. - podeszłam do niego, aby go powąchać. Matko jakie miał genialne perfumy! Eu! Nie możesz! Słyszysz nie możesz ! Musisz skłamać. - Czy Ty kiedykolwiek korzystałeś z prysznica?
- Gerard trzymaj mnie, bo zaraz jej coś zrobię!
- Co uderzysz mnie? - zaśmiałam się mu w twarz.- Tylko na tyle Cię stać? Chociaż mogłoby być ciekawie. Już widzę te nagłówki na pierwszych stronach gazet: "Sanchez pobił dziewczynę".
- Przeginasz gówniaro. - powiedział chilijczyk, który przybliżył się do mnie na bardzo nie bezpieczną odległość. Dzieliło nas zaledwie parę centymetrów.
- Tylko na tyle Cię stać?- popatrzyłam mu głęboko w oczy.
- Dobra, dość! Koniec przedstawienia! Nie mam zamiaru was rozdzielać! - wszedł pomiędzy nas, nasz wspólny przyjaciel.
- Tak masz rację. Głupszemu się ustępuje.- odpowiedziałam.
- Zrobiłeś obiad?- zapytał Gerard.
- Tak , jest w kuchni. Powinien być jeszcze ciepły.
- Ok. Chodź Eu powinnaś coś zjeść.- wziął mnie za rękę i pociągnął do kuchni.
- Ta..- nie miałam dużego wyboru, bo piłkarze byli szybsi i wcześniej sobie nałożyli . Mi dostały się same resztki. Usiadłam koło Gerarda.
-Czy wy nie możecie "poznać"się jeszcze raz? Wiecie o co mi chodzi.- popatrzyliśmy się na siebie i wybuchliśmy głośnym śmiechem.
- Gerard, niestety to i tak by nic nie zmieniło, bo i tak go nienawidzę.
No właśnie, Ja jej też.
Mógłbyś przynajmniej się nie powtarzać. - nie odpowiedział. Przez chwilę siedzieliśmy w zupełnej ciszy. Nagle Pique z pustym talerzem wstał od stołu.
- Radziłbym wam się powoli zbierać, bo o 20:30 wychodzimy.
- Co? Dokąd?
- Na imprezę przywitalną.
- Ale ja jestem taka zmęczona. Nie możemy tego przełożyć na kiedy indziej?
- Nie możemy. Chłopaki od dwóch tygodni biegali i wszystko przygotowywali.
- Aha. No to ok.
- J was zostawię tutaj samych, bo muszę zadzwonić do Sahak. Błagam was tylko się nie pozabijajcie.
- Ehe.. - tylko tyle zdążyłam odpowiedzieć, bo Gerard zniknął mi od razu z pola widzenia.
Zrobiła się nie zręczna cisza, lecz nie miałam zamiaru jej przerywać. Wstałam od stołu i poszłam w stronę schodów. No tak. Moja walizka stała przed schodami. prowadzącymi do mojego pokoju. No zajebiście ! Walizka, która waży ponad 30 kg + schodowy Mount Everest. Chwyciłam bagaż za rączkę i ruszyłam. Na piątym schodzie myślałam, że się wykończę. I po co ja brałam ty;le ciuchów?! Mówiłam sama do siebie w głowie. Chciałam poprosić kogoś o pomoc, ale Gerard rozmawiał i nie chciałam mu przeszkadzać. Jest jeszcze Sanchez , ale tym bardziej go nie poproszę. Kiedyś sobie z tym poradzę. Muszę. Nagle nie wiem skąd wyrósł koło mnie Alexis. Bez pytania wziął moją walizkę i zaniósł pod same drzwi:
-Dzięki- tylko tyle z siebie wydukałam.
-Spoko. Polecam się na przyszłość.- odpowiedział i zniknął w swoim pokoju.
__________________________________________________
I jest 3 :D. No nie jest to zbytnio fajny rozdział, no ale cóż.
Liczę jak zawsze na szczere komentarze.
''Ni jest to zbytnio fajny rozdział'' idę po patelnie normalnie ludzie, trzymajcie mnie!
OdpowiedzUsuńPrzecież on jest świetny! :D
Ta ostra wymiana zdań pomiędzy Eulalią a Alexisem hahahaha :D
Coś mi tu śmierdzi :P Aaa nie to perfumy Sancheza... Przepraszam. :D
Ale będzie impreza *,*
Ahhh już chcę hahahaha :D
Pozdrawiam:D
Jaki nie jest zbytnio fajny, jaki? To jest najlepszy rozdział :D
OdpowiedzUsuńRozwaliła mnie sytuacja z niby włamaniem :D
Te wymiana zdań na początku, a później będzie normalnie. Może się zaprzyjaźnią? Ale dobra, nie wnikam :D
Już czekam na imprezę :D
Pozdrawiam ;)
Polacy pokazują swoją ciemną stronę :) Bardzo fajny rozdział, dobry pomysł na tą 'sprzeczkę' :D
OdpowiedzUsuńInformuj mnie o nowych wpisach! project-barca.blogspot.com
Pozdrawiam! ;)
zapraszam na nowy rozdział na http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńHah miły początek znajomości ;p . "Jego podkoszulek, który miał na sobie opinał go na mięśniach brzucha i ramion, co wskazywało, że jest bardzo wysportowany" ( w mojej głowie pojawia się wizja *.* ) .
OdpowiedzUsuńRozdział jest super ;D
Pozdrawiam ; 3
świetny rozdział już czekam na impreze powitalną :P
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy wpis ;)
OdpowiedzUsuńhttp://project-barca.blogspot.com/2013/06/rozdzia-1-barcelono-szykuj-sie-przybywam.html