Weszłam do pokoju. Było tak jak go zostawiłam ponad rok temu na finale Pucharu Hiszpanii, w którym to meczu Barcelona zmierzyła się z Realem. W ostatni dzień zaspałam i nie pościeliłam łóżka i zostało ono nadal takie samo. Pierwsze co zrobiłam to podeszłam do drzwi balkonowych i
otworzyłam je. Wyszłam na balkon, który nie był dużych rozmiarów, ale bez problemu mieścił się tutaj leżak, na którym można się poopalać. Z balkonu widok był ładny. Widać było różne budynki, w których mieszkali lub pracowali zwykli ludzie. Okolica była cicha, chociaż jest to centrum miasta. W dalszej odległości można było dostrzec parę "zakochańców", którzy trzymali się za ręce, całowali i najprawdopodobniej mówili sobie na ucho czułe słówka. TANDETA ! Nie wiem dlaczego tak do tego podchodziłam. W końcu miałam 19-ście lat to powinnam myśleć o ,mężu, dzieciach. NIGDY. Postanowiłam wejść do pokoju, ponieważ za dużo myślałam.
Rzuciłam na łóżko walizkę, z której zaczęłam wyjmować ubrania i wkładać do szafy. I to nurtujące pytanie każdej kobiety, gdy ma wyjść. " W co ja mam się ubrać ?!" Postanowiłam, że zastanowię się nad tym po powrocie z łazienki. Szybko porwałam kosmetyczkę i pobiegłam w stronę toalety. Była 18:15. Pomyślałam, że tak o 19:50 wystarczy jak wyjdę. Nalałam całą wannę wody, dolałam paru kropelek olejku lawendowego i leżałam relaksując się w wannie. Gdyby nie dobijające się osobniki co 4 minuty do moich drzwi byłoby jak w bajce. Piłkarze wali w drzwi tekstami: " Eu pośpiesz się. Siku mi się chce"- Gerard. albo " Co Ty tam tyle robisz?! Utopiłaś się. Oby."- chyba nie muszę mówić kto był autorem tych słów. Wyszłam z wanny o 19, tak jak założyłam. Owinęłam się ręcznikiem i
przystąpiłam do suszenia włosów. Mam ich trochę, więc zeszło mnie z 20 min. Postanowiłam, że zepnę je w luźnego koka. Szybki lekki makijaż, który zawierał tylko tusz i błyszczyk. I gotowa! Tak jak przypuszczałam wyszłam z łazienki punktualnie. Dzięki Bogu nie było żadnego współlokatora na korytarzy, więc szybciutko przebiegłam do swojego pokoju. Poszłam zamknąć drzwi balkonowe, które zapomniałam wcześniej zamknąć. Skusiłam się wyjść na balkon w samym ręczniku, co nie było dobrym pomysłem. Stałabym dłużej gdyby nie telefon. Pobiegłam po niego, na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Carlesa:
- Witaj sąsiadeczko! - przywitał mnie rozpromieniony.
- Hej. Coś Ty taki szczęśliwy?
- Ponieważ nie co dzień ma się takie widoki z sypialni jak ja dzisiaj.
- Co? O co Ci chodzi?- zapytałam zdziwiona.
- Wyjdź na balkon.- zrobiłam jak powiedział.- Obróć się w prawo. - odwróciłam się. Zobaczyłam ucieszonego od ucha do ucha loczka.
- Dobrze wiedzieć, że jestem przez Ciebie podglądana.
- To Ty mnie gorszysz! Chodzisz w samym ręczniku, który w każdym momencie może spaść.
- Carles weź się lecz! Sorry, ale muszę kończyć, bo wychodzimy na imprezkę, a jak widzisz jestem jeszcze nie ubrana.
- Jasne. Już nie przeszkadzam. - rozłączył się i pomachał mi, odmachałam i za chwilę zniknęłam z jego pola widzenia.
No to wyjęłam z szafy zwykłą małą czarną, czarne szpile, kamelową skórę i tego samego koloru kopertówkę. O 20.25 wyszłam z pokoju i poszłam do salonu. Trochę dziwnie się czułam na obcasach, bo dawno nie chodziłam. Lubiłam szpilki, ale i tak trampki były bez porównania. Schodząc po schodach słyszałam dźwięki dobiegające z głównego pokoju. Weszłam do pokoju i zaczęło się ...
- No, no. Jaką ja mam piękną przyjaciółkę. - powiedział Gerard.
- Bez przesady.-odpowiedziałam.
- Powinnaś częściej zakładać sukienki.
- Ta jasne. Marzenie ściętej głowy.- koło telewizora stał zegar, który wskazywał 20.30. - Czemu jeszcze nie idziemy?
- Czekamy na Carlesa. No i pojedziemy.
- No ok.
- A i jeszcze jedno. Nie przeszkodzi Ci jak zahaczymy o Davida?
- No coś Ty!- ktoś zapukał.
- Idź otwórz.- zwrócił się do mnie wielkolud.
- Ta...- poszłam i już miałam otworzyć drzwi, gdy ktoś wpadl jak oparzony do domu. Tak. To był Loczek. Jego puszyste loki latały we wszystkie strony. Zamknęłam drzwi i poszłam za nim. Stałam w drzwiach i przysłuchiwałam się jak obaj przyjaciele rozmawiają bardzo szybko w swoim ojczystym języku. Ja też porozumiewałam się z nimi za pomocą j, hiszpańskiego, ale nie aż z taką prędkością światła. Dopiero
teraz zauważyłam, że są identycznie ubrani. Telepatia czy się umówili? Mieli takie same podkoszulki w kolorze ecru, ciemne jeansy i jedną różnicą były trampki. Geri miał w kolorze podkoszulka, a Carles czerwone.
- O czym tak dyskutujecie?-wtrąciłam się.
- A, bo Real dzisiaj grał i wygrali i mają tylko 5 punktów straty do nas.- odpowiedział Puyol.
- No proszę was! Oni was nigdy nie pokonają! Z takim kapitanem i obrońcom!?- objęłam ich rękoma.- Jak wy możecie wg myśleć, że oni mogą was pokonać?!
- Wiesz mają Ronaldo.
- Carles. Ronaldo sam nie pokona: Villi, Puyola, Pique, Valdesa, Messiego, Xaviego, Alvesa, Iniesty, Pedro, Alby, Bartry i całej reszty! Myślcie trochę!
- No racja.
- Nie dramatyzujcie tylko chodźcie na tą imprezę, bo coś mnie dzisiaj nosi.- poszłam do drzwi.
- Kasiu jak Ty cudownie wyglądasz. Chociaż w ręczniku było Ci lepiej.
- W jakim ręczniku? Czy ja o czymś nie wiem ? - spytał Gerard.
- No, bo on mnie podglądał!- pokazałam palcem na Puyola jak mała dziewczyna w przedszkolu.
- Gdzie ją podglądałeś?!
- Sama wyszła w samym ręczniku na balkon,
- Ty zboku !- krzyknął Pique.- Wybaczam Ci.
- Ta . Dzięki. - weszliśmy do auta.- A ten twój drugi przyjaciel to też z nami jedzie?
- Sanchez?- pokiwałam głową na znak, że o niego mi chodzi.
- Alexis już na pewno ma imprezę, ale u jakiejś laski w łóżku.- powiedział Geri.
-Aha..
Pojechaliśmy po Davida. Cały czas próbowałam chodź trochę wyciągnąć od nich,gdzie to będzie i kto ma się zjawić. Cały czas powtarzali to samo. "Niespodzianka" albo " dowiesz się jak będziemy na miejscu".
- A on będzie z żoną?- zapytałam piłkarzy, gdy byliśmy pod domem Davida.
- Na pewno nie. Ostatnio wg coś ze sobą nie wychodzą.- Carles chciał coś jeszcze powiedzieć, ale drzwi samochodu właśnie otworzył Villa.
- Witamy!- zawołali chłopacy.
-Siema.- odpowiedział.- Hej piękna.- pocałował mnie w policzek.- No, no. Jak pięknie wygląda moja największa fanka!
- Weźcie przestańcie z tymi komplementami, bo się zaraz spalę jak burak.
- Ale Ty naprawdę cudownie wyglądasz!- powiedział napastnik.
- No dokładnie.- poparli go piłkarze. Matko wszyscy Hiszpanie to tacy komplemantarze (czy jak to tam się nazywa). Nie powiem David też wyglądał bardzo atrakcyjnie. Szare rurki, biały podkoszulek z dekoltem w serek i czarne trampki. Wyglądał bosko!
Po pięciu minutach byliśmy pod klubem. David wyleciał jak z procy z auta. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale po chwili się skapnęłam.
-Proszę podać dłoń moja księżniczko.
-David nie wygłupiaj się.- podałam mu jednak rękę i trzymając się weszliśmy do środka. No faktycznie może dziwnie to wyglądało, ale nie przejmowałam się tym.
- Chodź za mną.- porwał mnie Villa. Szliśmy po schodach prowadzących na piętro.
- Hola Eulalia! - wszyscy piłkarze równo się ze mną przywitali.
- Hej ! Żaden nie przyjdzie się już przytulić? Nie widzieliśmy się ponad rok. Trochę się stęskniłam. -Pierwszy podleciał Xavi, a potem to już po kolei.- Oj chłopaki, przez całe życie nie dostałam tylu buziaków!
- Eu drinka?- zapytał Xavi.
- No jasne! Co to za pytanie ?! Chyba retoryczne !- usiadłam pomiędzy Villą, a Pedro.- Dzięki Xaviuś.
- Xaviuś? Możesz mówić mi tak częściej.- rozmarzył się na co wszyscy wybuchli śmiechem.
Po wypiciu drinka David szturchnął mnie lekko w ramię i zapytał:
- Zatańczymy?
- No jasne! - zostawiłam kurtkę i torebkę pod opieką Pedro i poszliśmy na parkiet. Tańczyła nam się rewelacyjnie. Tak jakbyśmy byli ulepieni z tej samej gliny. Lubiłam tańczyć, a z nim taniec to była sama przyjemność. Po czterech przetańczonych piosenkach poprosiłam go abyśmy poszli się czegoś napić. Zamówiliśmy po drinku. Atmosfera była na serio fajna. Chociaż byli trochę nietrzeźwi to zachowywali się normalnie. Jak na mężczyzn przystało. Po otrzymaniu zamówienia zdążyłam jedynie upić łyk napoju, gdy do tańca porwał mnie Pedro. Również tańczyło mi się z nim dobrze, lecz po dwóch piosenkach nadszedł czas na odbijanego, i miejsce napastnika zajął najstarszy obrońca, i tak po kolei. O 1:30, gdy udało mi się cudem wybłagać żeby nie tańczyć z Gerardem wróciłam do stolika. Niestety za karę musiałam jutro tzn. już dziś ugotować obiad, ale to nic. Ściągnęłam buty. Wypiłam całego drinka i David złapał mnie za rękę i porwał na parkiet. Nie się wtedy nie liczyło. Tylko ja, on i muzyka, przy której kołysaliśmy swoje ciała.
********
Siedziałem z chłopakami popijając kolejnego drinka. Oczywiście jakaś nastolatka przyplątała się do mnie, a ja po prostu nie potrafiłem odmówić żadnej kobiecie. Przecież jutro mamy mecz, więc muszę się jakoś zrelaksować. Patrzyłem na parkiet. Matko jak ona cudownie wyglądała. Ta kiecka, podkreślała każdy walor jej figury. Po południu miałem ochotę ją zabić. A teraz? A teraz mam erotyczne myśli na jej temat. Co za debil ze mnie. Ogarnij się Alexis ! Przecież jeden taniec to nic złego. Postanowiłem, że pójdę i z nią zatańczę. W końcu bez ryzyka nie ma zabawy.
_____________________________________________________
Ten rozdział jest na serio beznadziejny, więc nie zdziwię się jeśli znajdą się pod nim hejty :D. Postaram się jak najszybciej dodać drugą część imprezy ! :D
A ! Najważniejsze! Chciałabym wam serdecznie podziękować za przekroczenie 1000 odwiedzin !
Dziękuję !! ;***
W cale nie jest tak źle. ;)
OdpowiedzUsuńSytuacja z podglądaniem na balkonie mnie rozśmieszyła :D
Czekam na kolejny wpis!
Ps. Zapraszam do siebie, mowy post
http://www.project-barca.blogspot.com/2013/06/rozdzia-1-barcelono-szykuj-sie-przybywam.html
Wspaniale piszesz! Naprawdę się do tego nadajesz! *-* ♥
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do czytania mojego nowego opowiadania! Zachęcam do wyrażania opinii w komentarzu i obserwowaniu! ;)
forever-hyhy.blogspot.com
pozdrawiam! ;*
Wcale nie jest beznadziejny! Zgadzam się z powyższymi komentarzami :D Nieładnie tak podglądać! Ale przynajmniej mnie to rozbawiło, nie tylko mnie :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na przedostatni post http://love-stronger-than-football.blogspot.com/2013/06/rozdzia-11.html
Pozdrawiam ;*
Rozdział cudowny jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńTen już ma brudne myśli o Eu ; )
http://feelstrongerthanme.blogspot.com/2013/06/rozdzia-15.html po długiej przerwie zapraszam na rozdział :)
hahah Puyol Mistrz :D
OdpowiedzUsuńCiekawe co wyjdzie z tego wspólnego tańca :P
Ehhh ci Hiszpanie, oni to potrafią mówić w ekspresowym tempie :)
Czekam na nn :P
Pozdrawiam! :D
zapraszam na nowy rozdział http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam na epilog http://love-stronger-than-football.blogspot.com/2013/06/epilog.html
OdpowiedzUsuńi na prolog http://przyjazn-jest-podstawa-kazdej-milosci.blogspot.com/2013/06/prologue.html
Pozdrawiam ;)
no no rozdział ciekawy, chyba zacznę od początku czytać ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie (bo widzę że lubisz Alexisa) na imagin z nim
http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/2013/05/10-alexis-sanchez.html
jeśli chcesz poczytaj też inne ;)