Obudziłam się piętnaście po dziewiątej. Pomyślałam, że mogę iść w samej piżamie, ponieważ chłopaki mają dzisiaj wolne to na pewno będą długo spać. Wyszłam z pokoju i poszłam prosto do kuchni nalać sobie szklankę wody.
-No nie ! Tylko kurwa nie to !- zaklęłam w głowie.
Na stołku przy stole siedział Sanchez. Chciałam się cofnąć i wrócić do pokoju, ale było za późno. Zauważył mnie:
- Dzień dobry.- przywitał mnie z uśmiechem.
- Cześć.- weszłam nieśmiało do pomieszczenia.
- No, no.
- Nie gap się. Myślałam, że jeszcze śpicie.
- Nie tłumacz się. Chyba będę codziennie wstawał wcześniej jak czekają na mnie takie widoki.
- Ale Ty jesteś głupi. - skomentowałam i poszłam do łazienki. Ubrałam sukienkę w kwiatki, sandałki + jakieś kolczyki i bransoletkę, którą dostałam od Geriego i Shak na 18-stkę i poszłam na śniadanko.
- Witam Cię przyjaciółko.- przywitał mnie obrońca.
- Hej.- dałam mu całusa w policzek.- Jakie zapachy!
- No młody zrobił swoje popisowe naleśniki.
-ON ?! On potrafi gotować ?!- dopytywałam zdziwiona tym co usłyszałam.
- W końcu we Włoszech musiałem sobie jakoś radzić.- wtrącił się.
- To co dziewczyna Ci nie pomagała?- spytała. Chłopaki popatrzyli na mnie jakbym powiedziała coś złego.- Co się gapicie ?! Mam coś na twarzy czy jak ?
- Nie masz nic. Usiądź i zjedz.- powiedział lekko zdenerwowany były gracz Udinese.
- OK.- usiadłam. No faktycznie były pyszne. Zjadłam dwa naleśniki z owocami i bitą śmietaną.- Dziękuję bardzo, były naprawdę pyszne.
- Spoko. Nie musisz się już podlizywać i tak musisz ugotować obiad.
- No to powiedzcie na co macie ochotę.- odpowiedziałam wkładając talerze do zmywarki.
Chłopaki zaczęli wymyślać potrawy z owoców morza. Ja jednak przystanęłam na prostym daniu, czyli potrawce z kurczaka z pieczarkami i groszkiem zielonym. Co się będę przemęczać. Poszłam do sklepu po potrzebne produkty. Wróciłam dopiero po godzinie, bo zahaczyłam jeszcze o cukiernię, w której byliśmy. Kupiłam kilka smakołyków.
- Hej. No nareszcie jesteś. Głodni jesteśmy.- skomentował mój wróg nr 1.
- Może byś mi pomógł, a nie stał.- no fakt. Trochę ważyły te reklamówki, które niosłam. Wziął je ode mnie i położył na stole w kuchni. - Dzięki.
- To za ile będzie obiad?
- Przecież dopiero było śniadanie !
- To było PÓŁTORA GODZINY TEMU !!- wykrzyczał.
-Dobra nie drzyj tego ryja. Do godziny.
- No dobra. Wytrzymam.
Wzięłam się za rozpakowywanie, a młody piłkarz poszedł do Geriego, z którym oglądali jakiś film. Po 10 minutach wzięłam się za gotowanie. Jak go przyrządzałam wam odpuszczę, bo chyba każdy wie, jak robi się sałatkę, obiera kartofle, bądź przyrządza sos.
- GOTOWE!- nie musiałam powtarzać dwa razy. Usiedli przy stole i zaczęli konsumować swoje gigantyczne porcję. - Ciekawa jestem jak wy zjecie deser jak teraz tyle zeżarliście.
- Co ? Jaki deser?- spytał "szeroki".
- No mam taki pyszny, ale to nic. Więcej dla mnie.
- Kto powiedział, że my go nie zjemy?
- Mother of God.- odniosłam talerz do zmywarki, a zaraz za mną Geri.
- Ostatni sprząta.- zarządził najwyższy z nas.
- Ej! Ja się tak nie bawię!-oburzył się Chilijczyk.
- Żebyś się nie rozpłakał. - i obydwoje poszliśmy do swoich pokoi.
Na zewnątrz było przepięknie. Postanowiłam nie marnować takiego dnia i wyjść na balkon. Wzięłam ze sobą komputer, aby sprawdzić czy nie ma dziewczyn na skypie. SĄ! Od razu do nich zadzwoniłam i zrelacjonowałam mecz i dzisiejszy dzień.
- Czyli z panem " mendą" jest już sztama?- zapytała Olga.
- Nie wiem. Chyba tak-wzruszyłam ramionami.
Rozmowę zakończyłyśmy po jakiejś godzince, ponieważ zadzwonił do mnie telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojego brata Michała->
- Halo.-odebrałam.
-Kopyta Ci walą. - odpowiedział jak zawsze na to słowo. Zaczęliśmy się śmiać.- Co tam siostrzyczko u Ciebie słychać? Jak po meczu?
- Genialnie ! Mówię Ci musisz w końcu przyjechać na mecz.
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Widziałem Cię wczoraj.
- Co ? Gdzie niby?!
- W telewizorze. Pokazali Cię trzy albo cztery razy.
- Jaja sobie robisz?!
- No coś Ty. Naprawdę siedziałaś obok Afellaya, Bartry i Thiago i koło prezesa.
- Ale mnie zaskoczyłeś.
- Ale to nie koniec.
-Matko co jeszcze?!- nie wiedziałam czym mnie teraz zaskoczy.
- Komentator jak was pokazał zadał pytanie, na które nie otrzymał odpowiedzi, a to pytanie brzmiało; " Kim jest ta młoda pani? Może dziewczyna któregoś z piłkarzy Barcy? Miejmy nadzieję, że już niedługo się dowiemy. Po za tym widziana jest dosyć często na meczach Blaugrany z tego co podsłuchałem hiszpańskich komentatorów."
- Pierdole.- tylko na takie słowa było mnie stać.- To on na serio powiedział ?
- Tak. Właśnie Ci cytuję ze strony internetowej.
- Jakiej znowu strony ?!- spytałam wkurzona. Podał mi adres i zaczęłam ją przeglądać.- Matko Boska !- tam był cały artykuł o mnie i zdjęcie jak siedzę obok piłkarzy.- Ale jaja.
- Mam sławną siorkę.- powiedział z radością, którą można było usłyszeć w jego głosie.
- Ta.. Bardzo sławna. Poczekaj cytuję: " To dziewczyna Ibrahima? Bardzo możliwe. Widać na zdjęciach jak się do siebie uśmiechają. Mamy nadzieję, że dzięki niej szybko powróci w dobrym stylu na boisko."
- Nie denerwuj się. Przecież nic się nie stało, a o tym " kim jest ta pani" zapomną już jutro, więc co się przejmujesz.
- Oby Michaś, oby..
- Dobra Eu, ja już kończę. Zdzwonimy się jeszcze.
- No jasne. Dzięki za info. Pa.
- Pa młoda.- rozłączyłam się. Siedziałam i wpatrywałam się dalej w ten durny artykuł, który był beznadziejnie napisany. Nie wiedziałam czy jak wyjdę na ulicę to nie zaatakuje mnie facet z aparatem albo stado napalonych fanek Ibrahima. No, ale byłam na zakupach i tyle osób mnie widziało i jakoś nikt nie robił sensacji. Postanowiłam jednak pójść i o wszystkim opowiedzieć mojemu przyjacielowi. Wyszłam roztrzęsiona od siebie i wpadłam prawie na niego:
- Co się stało?- spytał.
Zaczęłam mu wszystko opowiadać, a on :
- Lala czym Ty się przejmujesz? Jutro już będą o kimś innym gadać. Takie jest show- biznes.
- Ale ja nie jestem sławna!
- Ty nie, lecz jak tak. I David, Alexis, Carles. Przecież jak Cię zobaczą w naszym towarzystwie to wiadomo, że poruszą niebo i ziemię żeby tylko dowiedzieć się kim jesteś. Na razie nie ma co rozpaczać i się martwić. Musimy jakoś to przetrwać Księżniczko.- przytulił mnie i pocałował w czubek głowy.
- Musimy.- otarłam łzy z policzków.
- Chodź zjemy sobie coś słodkiego. Słodycze to najlepsze lekarstwo.- skomentował.
- Ok. Zrobię kawę !
Tak jak myślałam piłkarze zjedli po podwójnej porcji, ponieważ jak to powiedział Alexis:
- Jedzenie jest naszym drugim hobby. Zaraz po piłce nożnej.
- Tak nie wątpię.
Dzień minął nam bardzo szybko. O koło 19-stej przyszedł do nas David i Carles. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy i tak do 1 w nocy. Chłopaki poszli od nas, a ja zaczęłam sprzątać, ponieważ nie lubiłam wstawać rano i psuć sobie humor przez bałagan. Kwadrans i było czysto. Moi lokatorzy poszli spać, ponieważ jutro to znaczy już dziś mieli trening o 9. Nie chciało mi się spać, więc postanowiłam pójść wziąć długa, relaksującą kąpiel.
*~*~*~*~*~*~*
W końcu napisałam, bo znalazłam mój zeszyt :D
Tak, tak..
Ominęłam dużo ważnych aspektów, ale ten najważniejszy : FC BARCELONA W POLSCE.
Oj tak.. To musiało być coś niesamowitego, jeśli ktoś był na stadionie. Niestety nie udało się w tym roku, ale nie ma co się martwić. Merche i ja mamy w planach jechać na 18-stkę do Barcelony ciekawe co z tego wyjdzie :D ( planujmy czy u mnie czy u Cb będziemy korzystać wtedy z Google maps.xd)
Dobra no to tyle...
Rozdział beznadziejny jak zawsze, więc nie zdziwię się, gdy nie będzie żadnego komentarza pod nim :)
Hahahahaha u Ciebie bo masz Ville w pokoju :P
OdpowiedzUsuńHahah brat Eulalii jaki żartowniś hahaha xD
Nie ma się czym przejmować to tylko Polacy rozsiewają takie ploty jakich mało na świecie :P
Jak nie będzie komentarzy jak będą xd
Ale dlaczego Afellay? -,- No wiem, nie każdy musi go tak nie lubić jak ja. Już się ogarniam :3 Gdzie jest ten Villa i ten romans ja się pytam? :O Okej, okej rozumiem. Alexis i te sprawy, ale ja już chcę David'a :O Cudowny rozdział :3 Gerard- wspaniały przyjaciel, chyba kazdy chciałby mieć takiego oddanego kumpla. Pozdrawiam i czekam na następny :) http://el-tiempo-que-el-dolor-duele.blogspot.com/2013/08/rozdzia-7-ja-nie-jestem-zboczony-mam-po.html nowy rozdział :) Zapraszam na nowy blog- http://un-evento-cambia-todo.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńrozdział super :D
OdpowiedzUsuńhej, zapraszam na nowe rozdziały :
http://milosc-i-fcb.blogspot.com/
http://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/
http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
Haha :D Nie każdy piłkarz potrafi gotować :/ Ale ten zadziwił mnie w tym opku :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;3
Pozdrawiam ;)
Zapraszam na http://przyjazn-jest-podstawa-kazdej-milosci.blogspot.com/2013/08/chapter-two_13.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;3
Zapraszam na 1 rozdział, liczę na wasze opinie :)
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-wszystko-przezwyciezy.blogspot.com/
Przeczytałam wszystkie 9 rozdziałów,uf! :D I kurde jestem w lekkim szoku, Villa zdradza swoją żonę,a potem zachowuje się jakby nigdy nic? No dziwne, dziwne i jaki wredny Alexis! Ale jak to mówią "kto się czubi ten się lubi" :D
OdpowiedzUsuńPisz szybko i informuj mnie! :*
Chciałabym zaprosić Cię do odwiedzenia mojej nowej historii,która opowiada o przyjaźni pomiędzy jednym z zawodników Barcelony a dziewczyną,którą zna od małego.
OdpowiedzUsuńsaved-by-love.blogspot.com
Z góry dziękuję i życzę weny.
Buziaki