środa, 21 sierpnia 2013

10. To się nazywa interes.

Obudziłam się po dziewiątej.
Zeszłam do kuchni, piłkarzy nie było w domu od ponad dwóch kwadransów. Wypiłam filiżankę mocnej kawy, która postawiła mnie na nogi, przebrałam się i zaczęłam dokładne sprzątanie. Na tym punkcie byłam bardziej przewrażliwiona niż Carles, gdy ktoś mówił mu, że jego włosy źle wyglądają. Włączyłam sobie jakąś stację muzyczną i zaczęłam. Salon, który przeszedł wczoraj III Wojnę Światową poszedł na pierwszy rzut. Chyba każda z was wie na czym polega sprzątanie dlatego oszczędzę sobie dokładnego opisu. Po salonie przyszedł czas na kuchnię, a gdy już kończyłam do domu weszli rozweseleni przyjaciele.
- Wow! - skomentował Geri.- Jak tu czysto !
- Tak. Postarałam się.
- I to bardzo. Dzięki Eulalio.
- Mówiłam Ci nie mów tak do mnie !
- No dobra..- Sanchez poszedł od razu przed telewizor, a obrońca do siebie, aby w spokoju porozmawiać ze swoją ukochaną. 
- Co robimy na obiad?- spytałam Chilijczyka.
-  Zamówmy pizze.
- Znowu.- skomentowałam i poszłam do kuchni po ulotkę, która wisiała na lodówce.- To jak będziecie zamawiać to mi małą tą co zawsze.
- Jasne.- złapał za telefon i od razu wybrał numer. Jak zawsze zamówił trzy takie same pizze.
Wzięłam się tym razem za łazienkę. Po 20 minutach do łazienki wszedł Geri:
- Chodź pizza już jest.- wyszedł, a ja umyłam ręce i poszłam za nim do salony, w którym chłopaki już konsumowali posiłek. Na stoliku leżało nie otwarte pudełko, więc sięgnęłam po nie i tak jak moi towarzysze zaczęłam się zajadać. Niestety po trzech kawałkach miałam już dość i dlatego podarowałam ją chłopakom. Chwilę siedziałam jeszcze z nimi, ale
popatrzyłam na zegarek, który wskazał 12:12, uśmiechnęłam się sama do siebie:
- Z czego się cieszysz?- zauważył to Pique.
- Zegar wskazywał 12:12, czyli ktoś mnie kocha do szaleństwa.
- Jasne, że Cię kocha i to nie jeden!- podszedł do mnie i wziął mnie na ręce, po czym zaczęliśmy się kręcić w kółko jak małe dzieci.
- Wariaty.- skomentował to co widział Alexis.
- Bez wariatów byłoby nudno na tym świecie.- odpowiedziałam.
- Taaa. Nie wątpię w to w ogóle.
Postanowiłam stamtąd pójść by nie doszło pomiędzy mną, a panem S do niepotrzebnej wymiany zdań. Zabrałam się za końcówkę tej harówki. Po 10 minutach poszłam do siebie i wyszłam na balkon, aby popatrzeć co dzieje się na zewnątrz. Ludzie biegali najprawdopodobniej ze spotkania na spotkanie. Faceci w garniturach, a kobiety w garsonkach. Niby to osiedle było na uboczu, ale jednak był to środek miasta, prawie centrum. Po pięciu minutach bezsensownego gapienia się w przechodniów wróciłam do mojej "pracy". Wyszłam z pokoju i chciałam iść prosto do łazienki, ale drogę zataranowała mi osoba, którą nie darzyłam
szczególną sympatią. Trzymał on w rękach kosz z brudnymi ubraniami:
- Mam prośbę. Mogłabyś mi to wrzucić do pralki?- wyciągnął kosz w moją stronę.
- Że co proszę ?- tutaj mogę się założyć, że jakbym miała coś w jamie ustnej, wyplułabym to prosto na niego.
- Taka mała prośba.
- Chyba śnisz. I co może jeszcze Ci mam wyprasować, złożyć w kosteczkę i poukładać w szafie kolorami?
- Nie koniecznie, ale jakby Ci się chciało.- uśmiechnął się do mnie.
- Ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz?
- Lala no weź zapłacę Ci !
- Odwal się debilu, a i nie mów tak do mnie ! Bo tak mogą mówić do mnie tylko przyjaciele !- wkurzona trzasnęłam drzwiami od pokoju i położyłam się na łóżku. 
Byłam lekko zdziwiona tym, że może się posunąć do takiego stopnia. Służącą sobie znalazł ? Chyba śni! Leżałam tak jeszcze przez dłuższy czas. Nie miałam ochoty spotkać się z nim na korytarzu czy gdziekolwiek indziej z tą osobą.
- Ale ja jestem głupia !- powiedziałam sama do siebie. Już mi się wydawało, że jest po "kryzysie".- Boże co za palant !- krzyknęłam po polsku i wyszłam na balkon. Położyłam się na leżaku, zamknęłam oczy i chciałam odejść, odpłynąć  do mojej krainy, w której wszystko jest cudowne, ale ktoś mi na to nie pozwolił:
- Ollaya !- odwróciłam głowę by sprawdzić kto mnie woła. To był Puyi, który stał na swoim balkonie z uśmiechem na twarzy.
- Hej Carles!-odmachałam.
- Co tam u Ciebie słychać?
- Próbuję się zrelaksować po dzisiejszym dniu.
- Co się stało?- zapytał przejęty.- Poczekaj zaraz u Ciebie będę.
- To zawołaj po drodze Gerarda.
- Jasne.- zamknął za sobą drzwi i tak jak mówił, po niespełnych 5 minutach wszedł do mojego pokoju.- Jesteśmy.
- To dobrze. - usiadł na leżaku obok.
- Księżniczko co się stało?-spytał zmartwiony kapitan Blaugrany.
- A ja do cholery. gdzie mam usiąść?- zawołał nasz wspólny przyjaciel.
- Weź sobie krzesło.- odpowiedziałam.
- To co. Opowiesz nam co się stało?- drążył dalej temat Loczek.
- Nic takiego.- uśmiechnęłam się sztucznie, a Pique "przyjechał" do nas na  krześle.- Jak dziecko.- skomentowałam, widząc jak sobie jeździł po czym razem z Tarzanem zaczęliśmy się śmiać. Wreszcie " zaparkował" obok nas.
- To tylko powiedz, któremu Hiszpanowi mamy wlać. To wystarczy.
- Żadnemu. On nie jest Hiszpanem jak już coś.
- To mów o co chodzi.
- Bo wasz przyjaciel..
- Alexis?- przerwał mi Carles.
- Tak on. Pomyślał sobie, że jak wysprzątałam cały dom to mu pranie zrobię. Bezczelny typ. Jeszcze chciał mi za to zapłacić! Rozumiecie ! Zapłacić za wypranie jego brudów!
- NO wiesz rozumem to on się nie popisał.-
skomentował najstarszy z naszego grona.
- A on go w ogóle ma?
- Czasami tak.- odpowiedział Geri.
- A może by tak.- poruszyłam charakterystycznie brwiami co oznaczało, że wpadłam na pomysł.
- Lala tylko nie mów żeby..- zaczął Pique, który chyba rozszyfrował co chodzi mi po głowie.
- A czemu nie ? Niech zobaczy moje chamskie serce.
- Czy może mi ktoś wytłumaczyć na co ona wpadła ?- spytał lekko zniecierpliwiony Carles.-
- Chce wziąć rzeczy młodego i sprzedać je napalonym fankom.- uśmiechnął się loczek.
- To poczekajcie tutaj chwilę.- wstałam z leżaka chociaż wiem, że groziło to nieodzyskaniem już go z powrotem. Weszłam do łazienki i przede mną stał kosz z jego ubraniami- Bingo!- zawołałam, po czym chwyciłam jakąś reklamówkę, którą znalazłam i powybierałam parę rzeczy, które tam się znajdowały. M.in.: 4 pary bokserek i 4 podkoszulki. Weszłam  z uśmiechem triumfu do pokoju, gdzie tak jak przewidziałam moje miejsce zajął Pique, ale nie to było teraz najważniejsze.
- I jak masz?- spytał Puyi.
- No jasne.- pomachałam im przed nosem reklamówką.- Wracam za 10 minut.
Wyszłam przed budynek, rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam, że po drugiej stronie ulicy stoją cztery młode dziewczyny. Podeszłam do nich .
- Hej dziewczyny. Jesteście może fankami Alexisa Sancheza?- spytałam, a następnie popatrzyłam na balkon, na którym siedzieli moi przyjaciele śledzący każdy mój ruch.
- No jasne.- odezwała się jedna z nich. - Co tam masz?
- NO właśnie. Są to jego prywatne rzeczy. - zaczęły piszczeć.- Tylko cicho, bo ktoś zauważy. Mam kilka bokserek i podkoszulki.
- Ja chcę bokserki !-krzyczała jedna.
- Ja podkoszulek!
- A ja to i to !
- Spokojnie na pewno się dogadamy, więc- zaczęłam, ale mi przerwała jedna z nich.
- Daje za same bokserki 250 plus podkoszulek za 200. Pasuje?
- Oczywiście!- uśmiechnęłam się z głupoty tych lasek.- To jak. Każda z was dostanie komplecik za 450 euro ?
- JASNE!- dziewczyny dały mi kasę, a ja oddałam im to co kiedyś należało do byłego napastnika Udinese. Weszłam do pokoju.
- Ile zarobiłaś?- to było najważniejsze dla kapitana.
- 1800 ojro ! Bogate te fanki, to się nazywa interes !- schowałam pieniądze, do portfela.
- To ja mam pomysł.-zaczął Carles.- To po każdym meczu i treningu będziemy razem z Gerardem zbierać ciuchy chłopaków, a Ty będziesz to sprzedawać? Co wy na to ?
- Ale wy jesteście durni.- powiedziałam im i zaczęliśmy się śmiać. 
Do końca dnia spędziliśmy wspólnie czas u mnie w pokoju. Na szczęście tego typa nie spotkałam ani razu. Po 20 chłopaki rozeszli się, a ja leżałam na łóżku. Przypomniałam sobie o pewnej osobie..

*~*~*~*~*
Dodałam :)
Serdecznie zapraszam również na bloga  http://marc-y-marc.blogspot.com/, który prowadzę razem z Merche :) Serdecznie zapraszamy :P.
A po za tym. 
Za nami pierwsza kolejka Primera Division i na dzień dobry 7 : 0 !!!!!! :D
Tak strasznie się cieszę :) 
Mam nadzieję, że do końca sezonu nie będzie nas opuszczała taka passa. :) 
A dzisiaj pierwszy finał Superpucharu Hiszpanii *___* oraz bój o awans do Ligi Mistrzów Legii ! 
LEGIA DO BOJU !
VAMOS BARCA! 

Powrót do meczu z niedzieli :) 

Na meczu nawet synek Pedro się pojawił *_* 
Kapitan na trybunach <3 Najlepszy kibic!


Świetny debiut Taty ! Oby tak dalej !! <3 

 Debiut Neymara w Primera Division ! 



  Gol Alexisa !! <3




7 komentarzy:

  1. HAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHA jakby do mnie ktoś podszedł z tekstem takim jak Eu i pokazał brudne ubrania to bym się zaczęła śmiać i popukała w czoło hahahaha XDD
    Same oszusty na tym świecie trzeba się wyczulić przeciez xD
    Ciekawe jak Sanchez zareaguje na brak garderoby xd Mogła go wgl nagiego zostawić i wszystko sprzedać XD Śmiesznie by było XD
    I NIE POKAZUJ MI WIĘCEJ NEJMURA!!!!
    AMMANN.

    OdpowiedzUsuń
  2. Buahaha xDD . Rozdział jest mega ;D .
    Jestem chętna na części garderoby Alexisa xddd
    Już mi szkoda Sancheza biedny......
    Ja to w ogóle nie ogarniam reakcji Eu no przecież on ładnie poprosił ;D ( Ja to bym w podskokach to zrobiła )

    Neymar czyli kolejna osoba próbuję mnie do niego przekonać ;p Nie wiem czy wam wszystkim się to uda ;p Zobaczymy z czasem ;D

    Pozdrawiam ; 33

    OdpowiedzUsuń
  3. No i jest rozdział. *_* Cieszę się! Co do prania Alexisa,to ja bym mu chętnie je zrobiła,ale nie wiem,czy by odzyskał wszystkie rzeczy,bo połowę mogłabym sobie przywłaszczyć. :D Rozdział jest mega i czekam na następny! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha ja też tak chce zarabiać !!!!!!!!

    świetny rozdział ! :P


    Zapraszam na nowy rozdział http://milosc-i-fcb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowy rozdział :)
    http://milosc-wszystko-przezwyciezy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Uśmiałam się czytając ten rozdział :D
    Mam nadzieję, że niedługo dodasz nowy! ;)
    Zapraszam na nowy rozdział:
    http://el-amor-es-ciego.blogspot.com/2013/08/rozdzia-x-mini-jordi.html
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń