czwartek, 4 lipca 2013

6. Taka ma natura.

Nagle do pokoju wleciał Geri:
- Ludzie już 10:20. Wstawać! Wstawać!- krzyczał od drzwi.- Upss.. Wydaje mi się, że w czymś przeszkodziłem.
- No coś Ty! My tylko się tak ... ee... wygłupiamy!- uratował mnie od pogrążenia przed przyjacielem.
- Ta.. Sorry, ale wyglądało mi to na.. no wiecie na co..
- My?!- powiedzieliśmy równocześnie.- No coś Ty!
- Dobra. Nie wnikam. Dave 5 minut i masz być gotowy ! Śniadanie na stole.- zakomunikował i wyszedł, zostawiając nas dalej w osłupieniu.
- Matko. Myślałam, że wpadniemy.- powiedziałam nadal lekko z drgającym głosem.
- Może to powtórzymy?
- Może.. ale nie teraz, bo macie trening, a jest mecz. Ważny!
- Ale Ty jesteś!- cmoknął mnie w czoło.
- Chodź już, bo się spóźnicie i będzie na mnie.- wstaliśmy z łóżka i po chwili poczułam jak łapie
mnie za rękę i przyciąga do ściany. Znowu to on miał władzę. Przybliż do mnie swoją twarz i po raz kolejny mu się poddałam. Po kilku sekundach niestety musiałam się od niego uwolnić, bo brakowało mi tchu. Bez słowa wyszłam z pokoju i poszłam w stronę kuchni, z której dochodziły wspaniałe zapachy. Tak jak myślałam. Gerard siedział przy stole i zajadał się jajecznicą:
- Smacznego !- powiedziałam.
- Dzzzieekii.- odpowiedział mi z pełną buzią pożywienia. Po chwili dodał.- Eu. Czy Ciebie  i Davida coś łączy?
- Co ?!- wyplułam całą zawartość wody na podłogę- My razem ?! Proszę Cię. Ale masz pomysły. - przysiadłam się do niego i napełniłam miskę mlekiem i płatkami.
- No, ale to dzisiaj..
- Tylko się wygłupialiśmy.
 ******
Wchodziłem do łazienki, ciągle myśląc o tym co stało się przed chwilą.  Czułem sie jak we śnie, ale to była rzeczywistość. Zimne krople wody orzeźwiły moje myśli. Świat dla mnie się zatrzymał...
******
Jakoś udało mi się wywinąć od głupich pytań przyjaciela o to co widział u mnie w pokoju. Nagle do kuchni wszedł David:
- Dzięki stary za ciuchy.- powiedział do Gerarda i przysiadł się do nas.
- Nie ma sprawy. Jedz szybko, bo za 5 minut musimy wyjechać żeby zdążyć.
- A Sanchez wrócił na noc?- spytał napastnik.
- Tak.  A to on jeszcze nie wstał ?!- spytał zdziwiony obrońca z miną tego typu co obok.
- Byłam u niego. To znaczy w twoim pokoju, ale on tam był i jak wychodziłam to on poszedł dalej spać.
-  Matko to trzeba go obudzić !- wstał od stołu i poszedł.
Zostaliśmy sami. Ja i on..:
- A twoja żona nie będzie się martwić, że nie ma Cię w domu na noc?!
- Ona?! Martwić ?! O mnie?!- zaczął  się śmiać.- Ją od dawna to nie interesuje. Dla mnie teraz liczy się ktoś inny.. -David chciał coś jeszcze dodać, ale przeszkodził mu w tym wpadający na zabicie do kuchni, nie  kto inny jak Alexis. Podkoszulek i spodenki trzymał w ręce, więc był w samych bokserkach. Nie powiem jak na kogoś kogo nienawidzę dech mi w piersiach zaparło.
- A Ty nie mogłaś mnie obudzić?-spytał.
- A co ja twój prywatny budzik?!
- Ymm..- zamyślił się.- Kusząca propozycja.
- Odwal się ode mnie. I jak zawsze wszystko musi się kręcić wokół Ciebie!
- O co Ci chodzi ?!
- O to, że przez Ciebie chłopaki się spóźnią.
- Nie moja wina, że zabalowałem wczoraj.
- Akurat twoja.
- Matko co ona taka agresywna okres jej się zbliża czy jak ?!- nie wytrzymałam i wyszłam stamtąd.
Poszłam od razu do łazienki. Wzięłam gorącą, relaksującą kąpiel. Chłopaki mieli trening do 13, więc pomyślałam, że się tam przejdę i wrócę z nimi. Na spokojnie o 12 wyszłam z domu. Miałam na sobie granatowe shorty, biały top. Na głowie związałam sobie bandanę tego samego koloru co spodenki. Jeszcze tylko vansy, okulary i już maszerowałam jedną z ulic Barcelony. Grzało niemiłosiernie. Postanowiłam, że jednak wezmę taksówkę, bo to jest 5 km, a przy taki upale to bym się wykończyła. Po 10 minutach byłam na miejscu. W Ciutat Esportiva Joan Gamper.

Nie zastanawiając się dłużej poszłam w stronę wejścia. Miałam lekkie kłopoty z dostaniem się do moich przyjaciół, lecz ochroniarz był na tyle miły, że powiedział:
- Ja pójdę tam z panią i jak piłkarze poświadczą, że panią znają to panią wpuszczę.- nie wiem czy on miał jakiś problem, ponieważ cały czas powtarzał: "pani, panią" itd. A ja przecież nie jestem taka stara !
Po chwili weszliśmy już na jedno z boisk, na których piłkarze wykonywali podstawowe ćwiczenia.
- Eulalia !- zawołał i podszedł do nas trener.

- Witam trenerze. Ta pani mówi, że jest przyjaciółką Gerarda. Może to pan poświadczyć?- zapytał ochroniarz.
- No oczywiście ! I nie tylko jego! Na przyszłość proszę ją wpuszczać bez problemu. Zrozumiano?
- Tak proszę pana.- odwrócił się na pięcie i poszedł.
- Co Ty tutaj robisz?- zapytał Tito.
- Przyszłam popatrzeć jak chłopacy się trzymają.-zaczęłam się śmiać, jak zobaczyłam jak Pedro coś
zawzięcie opowiada Pique, który żeby chodź trochę zrozumieć musiał się dużooo pochylić. Nagle napastnik wybuchł niepohamowanym śmiechem, a Geri razem z nim.
- Chłopaki do roboty, a nie jakieś śmiechy ! Po meczu będziecie mogli się śmiać jak wygracie!- wykrzyczał trener.
- No stres trenerze. No stres. Wdech, wydech. Wdech, wydech. - powiedział gigant.
- Gerard daj  mi spokój i wracaj do ćwiczeń.- ten tylko spuścił głowę i poszedł do Pedro.
- Wreszcie.- dodał Tito.- Bardzo wczoraj zabalowaliście?
- No wie trener.. Troszeczkę.- zaczęliśmy się śmiać i dopiero teraz cała reszta oprócz Pique, który mnie już widział, zauważyli moją obecność.
- Chodź ze mną.- poszłam za nim i już po chwili stałam w środku koła zrobionego przez chłopaków.- Słuchajcie. Poproszę ciszę!- lecz jego podopieczni nie mieli w planach się uspokoić.- Może Ty ich doprowadzisz do porządku.- zaproponował mi Tito.
- Eee! Uspokójcie się do cholery ! - wydarłam się na całe gardło, lecz poskutkowało nagle była cisza jak makiem zasiał.
- Jak Ty to zrobiłaś?- zapytał zdziwiony.
- Lata praktyki.- w końcu jestem prawie góralką. Głos mam nie do zdarcia.
- Zrobimy tak. Trening macie już długo, więc pół godziny gry i pod prysznice!
- Dzięki trenerze.- powiedział w imieniu całej drużyny kapitan.
- No, więc. Dlatego, że mamy specjalnego gościa to ona wybierze drużyny.
- Że ja ?!- spytałam.
- No tak. -uśmiechnął się.- Jordi podaj znaczniki.- Wybieraj.
- No to niech będzie tak. Valdes prawa bramka, Pinto lewa. Przynajmniej was mam z głowy.- mogłam tego nie mówić na głos, bo Victor do mnie podszedł i zepsuł mi całą fryzurę.- Do tego co śmie niszczyć moją fryzurę dołącza: Leo, Carles, David, Gerard, Pedro, Xavi. Cesc, Dani i Andres. - chłopaki zaczęli przybijać piątki, wzięli pomarańczowe znaczniki i zaczęli się ustawiać.
- Naprawdę dziękuję.- usłyszałam kogoś za sobą, odwróciłam się.
- O co Ci chodzi panie Sanchez?
- O drużynę.
- Co masz do swojej drużyny?
- Nic.
- To o co Ci chodzi ?
- Dlaczego nie dałaś mnie do tamtej drużyny ?- pokazał palcem na prawą stronę boiska.
- Bo nie jesteś tak dobry jak oni. Jeszcze dziecko dużo wody w Besós upłynie jak będziesz taki jak oni.
- Przesadzasz ostatnio.
- Ostatnio? Przypominam, że znamy się od wczoraj.- nie czekałam na odpowiedź tylko poszłam do trenera dumy Katalonii. Pomyślałam, że jak przeginam, no to przegnę jeszcze bardziej. - Trenerze, a jaka jedenastka dzisiaj wychodzi?
- Mam w planach: Valdes,  Dani, Pique, Carles, Jordi, Fabregas, Xavi Iniesta, Messi, Villa i Sanchez.
- A może zamiast Sancheza niech wyjdzie Tello? Niech trener sam spojrzy. To co on robi z przeciwnikami to jest niesamowite.
- No masz rację, ale to Alexis dużo lepiej dogaduje się z Leo.
- No też racja, ale za to Cristian ma już siedem bramek na koncie, a Alexis tylko cztery.
- No fakt. Tu dałaś mi do myślenia. Muszę porozmawiać z Jordim. Zaczekasz tutaj?
- Ależ oczywiście !- odpowiedziałam zadowolona z siebie. Chłopcy grali od 20 minut. Wynik był na korzyść drużyny, w której znajdowało się najwięcej moich przyjaciół. 2:0. Wiadomo.
- Chłopaki kończymy !- zawołał Vilanova. Piłkarze ustawili się w kółeczku- Słuchajcie. Przedstawię wam podstawową jedenastkę na wieczorny mecz. W bramce : Valdes. Obrona: Alba, Puyol, Pique i Alves. Pomoc: Iniesta, Xavi, Fabregas. Atak: Lewe skrzydło: Villa, środek: Messi, prawa strona: Tello.
- A co ze mną?!- spytał zdziwiony Chilijczyk.
- Jeszcze nie skończyłem, są rezerwowi.
- Ale ja zawsze wychodziłem w pierwszym składzie.
- Alexis uspokój się. Będziesz pierwszym, który wyjdzie na boisko.- wtrącił trener.
- Zajebiście.- skomentował to wszystko były piłkarz Udinese, nie zwracając uwagi potrącił  mnie w drodze do szatni.
- Uważał byś trochę!- krzyknęłam za nim, lecz się nie zatrzymał.
- Nie przejmuj się. On tak zawsze, gdy coś nie pójdzie po jego myśli. - powiedział Geri, który zjawił się koło mnie z Carlesem i Davidem.
- Po meczu sobie jakąś znajdzie i będzie jak nowo narodzony- skomentował kapitan.
-  Chodźcie już, bo głodna jestem.- ruszyliśmy w stronę szatni. Nagle stanął przede mną Tello.
- Dzięki Eu za to, że stanęłaś za mną u trenera.
- Nie ma za co. Po prostu widzę jak ciężko pracujesz i wiem, że nie zmarnujesz takiej szansy.
-  No jasne, że nie. Dzięki jeszcze raz.- pocałował mnie w policzek i uśmiechnięty od ucha do ucha pobiegł do szatni.
- No, no ! Gratuluję ! Nowy romansik nam kwitnie !- wtrącił się ten, którego teraz najmniej chciałam widzieć, czyli zarozumiały pan S.
- Odwal się , dobrze?
- Nie wiem nadal jak mogłaś mi to zrobić.
- O co Ci chodzi ?
- O to, że nie wiem jak przekupiłaś trenera żebym tylko dzisiaj nie zagrał w podstawowym składzie.
- Ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz?! Ja Tito tylko zaproponowałam żeby wziął Crisa pod uwagę, bo dobrze sobie radzi na boisku i porozumiewa się z chłopakami.
- A co, że niby ja nie umiem grać?!
- Ja tego nie powiedziałam .- chłopaki zaczęli się śmiać, a Alexis o mało co nie wyleciał ze złości w kosmos.
- Jak mogłaś mi to zrobić?!
- Taka ma natura.- rozłożyłam ręce, a ten udał się do  szatni.
- To my pójdziemy się umyć i przebrać i zaraz będziemy,
- Ok. - chłopaki poszli w ślady innych i weszli do pomieszczenia, a ja usiadłam na ławce przed wejściem. Po 10 minutach wyszli pierwsi piłkarze m.in. Pinto, Alves i Cuenca.
- Do wieczorka Eu !- zawołał Jose.
- Do wieczorka chłopaki !- pożegnaliśmy się.
Usiadłam z powrotem na ławce. Po chwili poczułam wibracje w kieszeni spodenek. Dostałam sms-a od mamy.
" Cześć. Jak tam pierwsza noc? Co dzisiaj robisz?"
Postanowiłam odpisać, ponieważ wiedziałam, że moich współtowarzyszy.
" Hej. U mnie bardzo dobrze. Chłopaki właśnie skończyli trening i czekam na nich. Teraz pójdziemy do domu, a wieczorem na mecz. O 20:45 włączać mecz!"
Wysłano.
Matko ile można się myć?! Minęło już 15 minut. Z nudów położyłam się na ławce i zaczęłam się opalać w ubraniach. Słońce niesamowicie grzało. Myślałam o tym co stało się rano. O pocałunku. David zachowywał się normalnie. Tak jakby nic się nie stało. A  może dla niego to nic nie znaczyło? Tak tylko, że teraz muszę sobie zadać pytanie czy dla mnie to coś znaczyło? No własnie, to jest pytanie ...

___________________
Mam kilka newsów :D 
Po pierwsze miałabym do was prośbę. Chciałabym, aby każdy kto to czyta zostawiał po sobie komentarz. Bardzo mi na tym zależy.  :)
Po drugie muszę się pochwalić, że dostałam się do mojego wymarzonego liceum i teraz tylko trzymać kciuki żeby się udało Merche przepisać :D 
Po trzecie . Związane jest to z Merche. Tak dużo Tello tylko ze względu na nią :D.
A po czwarte: nasza biedna Hiszpania ;'-(
Ale przynajmniej wiadomo, że Brazylia nie będzie Mistrzem Świata jak to wnioskują przez przesądy :D 
Wspomnienia z PK:













8 komentarzy:

  1. Ale Pique ma wyczucie czasu... Hahahha Nie no nie mogę, znowu Geri :P
    Tak się zastanawiam, co ten Pique mógł zrobić Sanchezowi, że on tak wyleciał z tej sypialni jakby mu stado węży podłożyli hahah ;D
    I Tello *_* Mother of God, Eu dziękuję Ci wraz z Crisem :P Tello jest lepszy od Alexisa ja to wiem :D
    Ale Alexisek się zdenerwował Buhahahahahhahah :D I bardzo dobrze hahaha.
    Aii jeszcze nie byłabym sobą jakbym nie skomentowała tej miny Gerarda jak się dowiedział, że Sanchez jeszcze śpi hahahah :D
    Mocne to było :D
    Czekam na przystanku :D Adios! :d

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej Ty na górze nie ciesz się z czyjegoś nieszczęścia .!
    A co do rozdziału : Eu i David ;OOOO . Jestem w ogromnym szoku ;p . Biedny zły Alexis w sumie to się mu nie dziwię jak go taki Tello zastąpił . Czemu ona go tak denerwuje ? Och wredna och wredna ta Eulalia ;D .

    OdpowiedzUsuń
  3. Komentarz xd
    Troche to wredne, że dziewczyna pozbawiła Sancheza gry w 11. Dla piłkarza, to jest jak pozbawienie dziecka jego ulubionej zabawki, ale cóż...
    Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy wpis :)
      http://project-barca.blogspot.com/2013/07/rozdzia-4-marzenia-sa-dla-sabych-tylko.html

      Usuń
    2. Taka tam reklama xd
      Zapraszam na prolog na moim nowym blogu :) Mam nadzieję, że się spodoba
      http://el-amor-es-ciego.blogspot.com/

      Usuń
  4. Telloooooooooooooooooooooooo <3 Nie wiem co jeszcze powiedzieć.. Rozdział cudowny jak zawsze :) Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulacje!
    Na jaki profil poszłaś?? ;D
    Wszyscy mówią, że wredna a ona nie jest wredna ;D
    Znaczy jest, ale to bardzo dobrze xD


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyna mnie popiera ! :D Ona wg nie jest wredna :P taka jej natura :). Na biol-chem :P

      Usuń